Podniesione głosy, dźwięk tłuczonych talerzy, wyrzucanych sztućców i rozbijanego szkła (czyżby kuchnia była tak skrajnie niebezpiecznym miejscem?) oraz drgania, które przy trzaskaniu drzwiami, przenoszą się z futryn na ściany.
Kłótnia
”Sól związku” jak powiedział mi jeden z wujków.
”Kto się czubi ten się lubi”, mawiała stryjenka.
”Jak się przestajecie kłócić, to się przestajecie kochać” , to z kolei mądrość koleżanki z jednej z pierwszych prac.
Nie lubiłem i nie lubię się kłócić.
A jednak … bywam uczestnikiem podobnych zdarzeń, częściej niżbym chciał. Ba! Sam je prowokuję – to oczywiście refleksja z dystansu, kiedy patrzę na pewne sprawy po dość długim czasie, jednak tak właśnie bywało.
A kłótnia to przecież konflikt.
Konflikty natomiast, to naturalne elementy każdego związku – pokazują, że mamy swoje autonomiczne stanowisko, zdanie czy uczucie, które może być w sprzeczności z tym, co reprezentuje nasz partner.
Istotne jest jednak to, jak na te różnice będziemy reagować i co zrobimy by sporną kwestie rozwiązać i całość zakończyć.
Więc JAK SIĘ KŁÓCIĆ?
Zapytaliśmy Was o to na Facebooku jakiś czas temu, i dzięki głosom w Waszych komentarzach i na podstawie bezpośrednich rozmów, mamy kilka spostrzeżeń, którymi chcemy się z Wami podzielić.
Miłe złego początki – „Nie chcę się kłócić”
Czy możemy żyć tak, by nigdy i nigdzie się z nikim nie pokłócić ?
Jak myślicie?
Moim zdaniem jest to możliwe.
Co prawda, nie ma nic za darmo i będziemy musieli płacić za to naszą cierpliwością, spokojem i innymi przymiotami, które pozwolą nam odsunąć od siebie konfrontacje, a jednak nie jest to wcale niemożliwe, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
Czy jednak będzie to gwarantowało nam szczęście?
Mało prawdopodobne.
Aby wiedzieć „jak się kłócić” warto więc pomyśleć chwilę o tym, jak sama kłótnia na ogół wygląda.
Pomijając rzadkie i marginalnie sytuacje, raczej nie planujemy jej w kalendarzu. Następuje nagłe wyładowanie i … idzie już z górki.
A co prowadzi do kłótni w związku najczęściej?
Tu warto nadstawić ucho w stronę; terapeutów par, prawników, mediatorów … i Głównego Urzędu Statystycznego 🙂
GUS podaje że każdego roku, około 60 tysięcy małżeństw w Polsce kończy się rozpadem.
Jako powody rozstań, najczęściej podawana jest NIEZGODNOŚĆ CHARAKTERÓW .
Na kolejnych miejscach jest: zdrada, nadużywanie alkoholu przez, oraz dłuższa nieobecność (np. praca za granicą).
Jeśli dodamy do tego perspektywę gabinetów terapeutycznych, gdzie najczęstszymi powodami kryzysów są: pieniądze (zarządzanie i gospodarowanie nimi), dzieci (ich pojawienie się w rodzinie, oraz metody wychowawcze) a także seks (kiedy, jak, gdzie i wszystko co możemy tu dopisać), to możemy przyjąć że do kłótni, prowadzi głównie … wszystko co robimy i nas otacza w relacji z partnerem.
Wiele osób powie tutaj, „Dlatego ustępuję Jej/Jemu” albo „Przytakuję dla świętego spokoju”, lub „Schodzę Jemu/Jej z drogi i zajmuje się czymś innym”.
Tak – bardzo często stosujemy strategię uniku, mając w głowie wzorce ujednolicające konflikt z brakiem miłości, lub pierwszym krokiem do rozpadu relacji.
Czasem nie potrafimy poradzić sobie ze smutkiem drugiej osoby – jej łzami, krzykiem, żalem.
Dlatego unikamy, jednak … wszystko ma swoją cenę. Niekoniecznie dziś.
„Co mi z tego że się pokłócimy?” – czy mamy jakieś korzyści?
Złość, prowadząca niejednokrotnie do konfliktu, jest tym co ma szczególny wpływ na nasze wybuchy, bo (tak jak przy gotowaniu wody w czajniku, jeśli założymy nań gwizdek, to usłyszymy w odpowiedniej chwili gwizd, a jeśli szczelnie zatkamy wszelkie wyloty, to o tym, że woda się zagotowała, poinformuje nas stosowna do rozmiaru naczynia, eksplozja.) nieść może skrywane i zakopywane coraz głębiej, urazy , żale i niezgody. na duże i małe sprawy.
Spuszczenie pary, może więc pomóc, lecz to JAK to zrobić, czyli JAK SIĘ KŁÓCIĆ, jest szalenie ważne dla dalszej naszej relacji, bo przecież wciąż jesteśmy tutaj z tą drugą osobą.
Kochamy Ją – a przynajmniej tak mówiliśmy – więc chyba chcemy żeby „po” było coś więcej niż atomowa pustynia, hmm?
Konkrety – Jak się kłócić, aby nie zabić związku (i siebie nawzajem)
Skoro już doszliśmy do starcia – trudno.
Stało się.
Skupiamy się na tym co TU i TERAZ.
- Skup się na obecnym zdarzeniu, które spowodowało wybuch
Nie załatwiaj spraw sprzed dwóch dni (no chyba że to jedno i to samo), lub z zeszłego roku.
Wiemy jak wielka to pokusa, by „doklejać” kolejne oskarżenia i dociążać oskarżonego. Jednak idąc tą drogą, wikłamy się w jałowe spory, które ani nie wykażą niezbicie, że mamy racje, ani nie oczyszczą drugiej osoby z win. Takie przerzucanie piłeczki to sztuka dla sztuki, która wypala nasze zasoby i energię, a nic nie dająca wymiana zdać tylko utwierdza nas w przekonaniu o naszej racji i błędnych przekonaniach przeciwnika. A może już wroga?
- Unikaj ataków na osobę – skupiaj się na czynach, słowach, zachowaniu, niż na wyzwiskach i generalizacji.
Ciężej przeciwstawić się argumentowi, że „Postąpiłeś krótkowzrocznie” niż „Jesteś debilem” ^_^
To trochę jak z komunikatem do dziecka, kiedy rodzic używa mało skutecznego i niesprawiedliwego przecież; „Jesteś niegrzeczny”, kiedy to powinien powiedzieć, „Zachowałeś się niegrzecznie” (przy założeniu ze norma grzeczności była dziecku niejednokrotnie już wyjaśniania.
- Pozbądź się kwantyfikatorów „Zawsze”, „Wszędzie”, „Nigdy”. „Nic” itd.
Doprecyzuj na tyle na ile to możliwe. Używając kwantyfikatorów, jedyne co osiągniesz to reakcja obronna (bo zawsze znajdzie się chociaż jeden wyjątek, prawda?).
Nasz atak spowoduje tu reakcje obronną którą naturalnie będzie ucieczka (cisza) lub kontratak (argumenty i oskarżenia pod adresem nadawcy komunikatu).
- Nie krzycz. Wiem, wiem … to trudne 😉
Kiedy krzyczymy, druga osoba będzie albo próbowała nas przekrzyczeć, albo .. przestanie nas słuchać, a kiedy ktoś na nas krzyczy to … sami rozumiecie. Prowadzi to donikąd i tylko zaostrza konflikt, zamiast go rozwiązać.
Nabiegająca nam do twarzy krew i napięte mięśnie, przenoszą nas wtedy w czasie do momentu kiedy nasi praprzodkowie musieli w sytuacji zagrożenia zmobilizować wszystkie siły i skoncentrować się na poradzeniu sobie z zagrożeniem.
Tylko z nim.
Reszta była nieważna. A my przecież mamy jeszcze życie „po kłótni”.
- Szukaj rozwiązań.
Kiedy opadnie dym i kurz pierwszego natarcia, postaraj skupić Waszą uwagę na możliwym rozwiązaniu i poproś o pomysł partnera.
Gest dobrej woli nie musi zakończyć natychmiast starcia, jednak bez niego będzie tylko trudniej.
Czasem drogą do rozwiązań mogą być ustępstwa, nawet drobne.
Te jednak możliwe są dopiero wtedy jeśli słuchaliśmy partnera i jego argumentów, a nie układaliśmy natychmiastowego kontrataku mającego go przekonać o słuszności naszej postawy.
- Słuchanie i chęć zrozumienia
Powinno być wyżej w hierarchii, jednak … tak po prawdzie, to wszystkie są równie ważne, więc kolejność jest mniej istotna.
Bądźmy ciekawi motywów, poglądów i spojrzenia – nie musimy ich podzielać, ale warto byśmy byli otwarci na poznanie i zrozumienie. Tam ukryte jest często rozwiązanie konfliktowej sytuacji.
No i jeszcze coś, co jest dla mnie absolutnym fundamentem, a i Wy chyba zgodzicie się co do wagi tej kwestii.
Szacunek oraz brak wulgaryzmów.
Nie narzucaj partnerowi tego, jak powinien się zachować, czuć oraz nie bagatelizuj jego zdania. Każde z Was jest osobnym bytem, które w ramach nowej wspólnej jakości, jaką jest Wasz związek, wciąż ma własna historię i autonomiczne doświadczenia, przekonania oraz poglądy.
Jak mówiłem wcześniej, o ile z poglądami warto dyskutować, o tyle w odpowiedzi na nasz „Przesadzasz – to nic takiego” , możemy otrzymać jeszcze bardziej zaciekłego przeciwnika.
A przecież nie tego chcemy,
To samo dotyczy wyzwisk.
To cios poniżej pasa który eskaluje konflikt, zamiast go wygaszać w stronę porozumienia. Każdemu z nas może się zdarzyć utrata kontroli, jeśli jednak zaczynamy używać już w pierwszych słowach naszych codziennych kontaktów z partnerem wulgaryzmów, to znak że jest gorzej niż źle.
A będzie gorzej niż teraz.
W końcu, nasze działania mogą sprowadzić coś czego zdecydowanie lepiej jest unikać. Jeźdźców Apokalipsy (dla związku) wg. Instytutu Gottmana [https://www.facebook.com/…/a.337877619705…/744192175740725/…]
„Lepiej zapobiegać niż leczyć” – czyli, jak pozytywnie uniknąć kłótni?
Tu znowu z pomocą sięgniemy do nieocenionych państwa Gottmanów i ich 7 sposobów na udany związek, z którego od razu wyciągniemy te, które najbardziej nam się spodobały:
Okazujcie sobie czułość i podziw – to lek na pogardę i lekceważenie.
Oraz
Mówcie o swoich potrzebach i realizujcie je – pamiętajcie, że na związek składają się drobiazgi dnia codziennego.
Wniosek:
Można się przygotować na sam konflikt, chociaż jest mało prawdopodobne byśmy uniknęli wszystkich starć.
Możemy jednak zachować wrażliwość na partnera i jego punkt widzenia, dzięki czemu po zakończonej walce, wciąż będziemy mieć do kogoś się przytulić.
A jeśli ktoś z was, „mimo wszystko chce wygrywać’ i pragnie by „jego było zawsze na wierzchu” …to klient nasz pan.
Mamy dla was kilka porad , w tym Jak zapewnić sobie święty spokój 5 sposobów na święty spokój (w związku) antyporadnik oraz słów kilka o skutecznym Niszczeniu swojego związku jeśli tego naprawdę chcemy.
Trzymamy z Was kciuki i mamy nadzieję że dacie sobie szanse i kiedy już dojdzie do … dynamicznej i emocjonalnej wymiany zdań, to dacie radę chociaż trochę zadbać o interesy własnego związku, aby Wasze indywidualne zwycięstwo nie pogrzebało waszego związku.
Bo nie sztuka wygrać kłótnię. Sztuka wiedzieć jak się kłócić i nie zabić związku … oraz siebie nawzajem.
Pozdrawiam,