Konflikty, rywalizacja, walka o to, czyja racja „jest najmojsza i najbardziej prawdziwa”* to chleb powszedni większości serwisów informacyjnych i tego, co przelewa się przez social media, tj. Facebook, Twitter i tym podobne miejsca. Wyrażanie zdania, wyrażanie opinii, wyrażanie osądów – często zastępują wyrażanie naszych prawdziwych potrzeb.
Obraz wojownika i … jego potrzeby
Łatwo przechodzimy do działań ofensywnych, pod płaszczykiem obrony naszego zdania, spójności poglądów lub wartości. Zbyt ławo jednak z obrońców, przemieniamy się w oskarżycieli i agresorów, skoncentrowanych na realizacji własnych potrzeb, kosztem innych. Niestety, jest to szczególnie łatwe w świecie, który hołubi zwycięzców, sukcesy i bycie „na szczycie” bez zwracania nadmiernej uwagi na koszty i sposób, w jaki to osiągnęliśmy.
Czy jednak potrafimy wyrażać nasze potrzeby w sposób, który przynosi nam realne korzyści?
A może nie szukamy porozumienia, tylko skupiamy naszą uwagę i energię na tym, jak doprowadzić do sukcesu przez pokonanie (a nie przekonanie) naszego przeciwnika?
Bo często właśnie tak traktujemy naszego rozmówcę – jak przeciwnika, a nie adwersarza, z którym szukamy porozumienia.
Wyrażanie potrzeb skutecznie i … bez agresji.
Marshall Rosenberg, twórca Porozumienia Bez Przemocy (z języka ang. Nonviolent Communication – w skrócie NVC), przez niemal całe swoje zawodowe życie, zajmował się promowaniem metod komunikacji, opartych właśnie na porozumieniu i wyrażaniu potrzeb, z poszanowaniem autonomii drugiej osoby i naszych wartości.
Istotą NVC jest koncentracja na obserwacji, właściwe nazywanie uczuć, komunikacja potrzeb i poszukiwanie strategii, która najlepiej zaspokoi potrzeby wszystkich uczestników relacji, w której się komunikujemy.
Czy jednak jest to tak proste i naturalne, jak pisał i mówił badacz?
Czy możliwa jest harmonijna współpraca w świecie, gdzie tak wiele osób dąży po trupach do celu?
My uważamy że tak.
A wyrażanie potrzeb, jest jednym z najważniejszych elementów, w tej całej układance – nie jedynym, lecz na pewno kluczowym.
Cztery kroki by wyrazić potrzeby i … być zrozumianym.
Rosenberg opisał cztery kroki, których zastosowanie, ma nas przybliżyć do sukcesu w osiąganiu własnych potrzeb przy jednoczesnym poszanowaniu innych osób.
1. Obserwacje: Fakty vs Osądy
Patrząc na drugiego człowieka bardzo często formułujemy komunikat, który nacechowany jest naszymi emocjami w stosunku do niego, naszymi osądami jego zachowań i w ogólnym zarysie, dotyczy oceny jego jako osoby, a rzadziej skupiamy się na konkretnych elementach, które zostały zrobione lub powiedziane.
Większość rodziców (nie uniknąłem i ja tej przywary) czasami powie, „Kiepsko się uczysz” podczas gdy inaczej a bardziej precyzyjnie i bez oceny brzmiałoby „Z ostatnich trzech sprawdzianów i jednej pracy domowej dostałeś jedynkę”.
Zamiast powiedzieć „Mogłeś wcześniej posprzątać, a nie na ostatnią chwilę i byle jak” możemy mówić „Dziesięć minut przed przyjściem gości zacząłeś odkurzać podłogę i wycierać kurze – gdy przyszli, widać było okruszki na podłodze i meblach”.
Oddzielając fakty od naszych osądów, przybliżamy z szacunkiem do naszego rozmówcy i pokazujemy że interesują nas fakty i konkrety – jego wartości i styl bycia, nawet jeśli różne od naszych, nie muszą stanowić bariery w drodze do porozumienia i kompromisu.
2. Poznać emocje i je wyrazić
Bez wysłuchania siebie i wglądu w nas samych, trudno komunikować się z innymi – zwłaszcza o naszych potrzebach i ich realizacji.
Zdystansowanie się i oddzielenie faktów od osądów z kroku pierwszego, jest przygotowaniem do tego gruntu.
Używany przez nas język nie ułatwia wcale sprawy, a nawet często ją komplikuje.
Mieszamy MYŚLI i UCZUCIA, przez co nasze odczucia i interpretacja tego, co nas spotyka komunikujemy jako nasze (pozbawione emocji) myśli, wprowadzając tym samym zamieszanie w drodze do porozumienia.
Jednocześnie jest w nas często obawa, że zbytnia otwartość może nam zaszkodzić, gdyż spowoduje, że się „odsłonimy” i zostanie to wykorzystane przeciw nam lub spowoduje, że zostaniemy zranieni.
To możliwe.
Jednak nie powinno nas powstrzymywać, a jedynie uwrażliwić na całość komunikacji, jako procesu w który wchodząc świadomie i równie świadomie prowadząc go, zabezpieczamy siebie przy równoległym poszanowaniu drugiej strony i jej różnic względem nas.
Zamiast mówić „Myślę, że ten projekt jest beznadziejny” warto przekierować uwagę na konkrety i precyzyjniej powiedzieć „Obawiam się, że brak wykresów i poprawnie zapisanej bibliografii, może mieć wpływ na naszą ocenę, a bardzo zależy mi na piątce ponieważ jest mi ona potrzebna do uzyskania stypendium na przyszły rok”.
To oczywiście przykład, a jednak widać że mówienie o tym, co nas boli, lęka czy na czym nam zależy, może dać drugiej osobie lepszy wgląd w to, co dla nas ważne i dlaczego.
3. Określenie swoich potrzeb
Przepisem na „idealny konflikt” jest wyrażanie własnych potrzeb poprzez oskarżenie i ocenianie innych. Najczęściej skupiamy się na strategii i metodach realizacji naszych potrzeb (przez nas samych, w kontekście naszych doświadczeń i nawyków), więc z czasem możemy nabrać przekonanie, że to nie tylko najlepsza, ale też jedyna metoda ich zaspokojenia.
Im częściej komunikujemy czego chcemy, jaki jest nasz cel, tym częściej możemy uzyskać jego realizację, choć niekoniecznie w sposób, który my sami byśmy wybrali.
W naszym domu (a od klientów wiem, że to jedno z najczęściej spotykanych „pól minowych”) kwestia sprzątania domu w sobotę, jest tematem mocno drażliwym.
Dla jednego z nas jest to „konieczność i oczywista oczywistość” a dla drugiego „niechętny obowiązek, który zabiera czas w wolny dzień”.
Tak długo, jak długo nie wyrazimy PO CO i/lub DLACZEGO chcemy, aby było tak a nie inaczej w tym konkretnym czasie, tak długo będzie to rodzić frustracje i żal, a nawet złość, że ta druga osoba nie szanuje i nie rozumie (ze swojej winy) naszych potrzeb.
Moje rozmowy z synami powinny zawsze wyglądać tak, że tłumaczę im jakie są przyczyny mojej prośby bądź polecenia i dlaczego zależy mi na tym, aby zachowana była na przykład forma w jakiej będą pracować.
Tyle teorii i życzeń.
Wystarczy bowiem, że dzień w pracy lub coś podczas powrotu do domu nadwyrężyło moją siłę woli lub wyczerpało moją fizyczną wytrzymałość i … zaczynam rozkazywać i egzekwować bez cienia dyskusji, a próbę rozmowy traktuję jako opór, który trzeba złamać jak najszybciej, bo jest potwierdzeniem złej woli (lenistwa, braku zaangażowania, bezmyślności) dziecka.
Spokojnie – trochę to przerysowałem, ale sami widzicie jak ważna jest świadomość tego, co czujemy i tego, jak to komunikujemy, by osiągnąć porozumienie i zaspokojenie naszych potrzeb.
4. Prośba zamiast żądania
Precyzja w formułowaniu tego, czego chcemy, czego oczekujemy i jakie są nasze potrzeby poprowadziły nas do tego miejsca – prośby.
Prośba to coś, czego chcemy od drugiej osoby, a jednocześnie nie chcemy tego wymuszać, mając świadomość możliwej odmowy.
Odmowa to najczęściej właśnie brak zrozumienia dla wagi naszych potrzeb, wiec dbałość o wcześniejsze kroki automatycznie przybliża nas do sukcesu w komunikacji.
Łatwo tu jednak pominąć emocje – w końcu w pierwszym kroku mówiliśmy, by być precyzyjnymi i oddzielać emocje od faktów, prawda?
Kiedy pominiemy uczucia i emocje w samej prośbie, może ona zabrzmieć jak żądanie, a to prowokuje do obrony, która może się łatwo przekształcić w agresję.
O tym, czy właśnie poprosiliśmy, czy zażądaliśmy, dowiemy się bardzo szybko.
Nasz rozmówca i my sami, swoimi reakcjami damy na to odpowiedź.
Dlatego tak ważne jest, byśmy w przypadku odmowy poszukiwali innego rozwiązania, czy to przez sam sposób realizacji potrzeby, czy przez wyjaśnienie tego, co czujemy i myślimy.
Przychylniej odniesiemy się do komunikatu „Wyjmiesz pranie z pralki i je rozwiesisz, bo chcę odpocząć?” niż do informacji „PRANIE!!!”
Wyrażanie potrzeb i … co dalej?
Zrobiliśmy wszystko co powyżej i wciąż słyszymy NIE, lub widzimy zaciętą minę rozmówcy?
Sprawdźmy jeszcze raz czy na pewno niczego nie pominęliśmy.
Tam gdzie słyszymy odmowę dla nas, jest często ukryta akceptacja dla naszego rozmówcy – być może nasze potrzeby ingerują lub stoją w sprzeczności z jego i ta różnica lub preferowane strategie realizacji potrzeb, nie zostały właściwie nazwane i uwydatnione?
Pamiętajcie, że zawsze macie wybór – mniejszy wysiłek i większa dostępność tego, co wybierzemy wcale nie musi iść w parze ze skutecznością.
Pozdrawiam
*nawiązanie do sceny z Sejmu RP w filmie „Dzień Świra”