Za kilka dni w kalendarzu pojawi się szczególna dla mnie data – 29 marca. To dzień urodzin mojej mamy, która niestety już nie żyje. Nie żyje już od tak dawna, bo od przeszło 20 lat, a ja ciągle o niej myślę, ciągle z nią rozmawiam… W chwili śmierci miała tylko 39 lat, była więc młodsza niż ja teraz. Jej zbliżające się urodziny to dobry moment, żeby zastanowić jak wiele mi dała, ale także o tym, czego od niej nie otrzymałam.
Czy tego chcemy, czy nie, czy to akceptujemy, czy też próbujemy negować – nasi rodzice mają ogromny wpływ na to, jak będzie wyglądało nasze życie. To oni kształtują nasze postawy i to oni budują nasze przekonania. Przekonania o świecie, o sobie samych i wreszcie, o relacjach. Świetnie, jeśli to są budujące przekonania. Wspaniale jeśli wzrastaliśmy w atmosferze miłości. Co jednak, jeśli było inaczej?
Czy mamy szanse na szczęśliwe relacje? Czy mamy szanse na zdrową miłość?
Ja uważam, że tak.
Oczywiście, jeśli otrzymaliśmy niewiele jako dzieci, to potem jest nam znacznie trudniej, ale nie jest to niemożliwe. Mamy wszak wolna wolę, możemy się uczyć i zmieniać stare, szkodliwe wdruki. Możemy zmieniać przekonania ograniczające na wspierające.
Ale jak zacząć jeśli mamy dojmujące poczucie krzywdy dotyczące naszych relacji z rodzicami?
Jak zacząć, kiedy ciągle pamiętamy swój nieukojony dziecięcy ból?
Według mnie, należy zacząć od DOMNIEMANIA MIŁOŚCI.
Czym jest domniemanie miłości?
Jest to przekonanie, które zbudowałam w sobie najpierw na swój własny użytek, a którego sprawdziwszy jego ogromna skuteczność używam także, pracując z moimi klientami coachingowymi.
Przekonanie to zawiera tezę, że nasi rodzice nas kochali i to, co robili, w kontekście naszego wychowania, robili z miłości. Czasem pokracznej, czasem toksycznej, czasem bardzo ale to bardzo nieudolnej ale jednak MIŁOŚCI. Przecież i oni gdzieś tej miłości się uczyli. Ktoś, a najpewniej ich właśni rodzice pokazywali im jak kochać. Czasem nauczyli zdrowej miłości a czasem takiej właśnie pokracznej i bolesnej. Czasem nasi rodzice otrzymali pełną skrzynię w swoim posagu relacji a czasem na jej dnie było tylko kilka miedziaków.
Co w takim razie mogli nam dać?
Oczywiście, tak jak my mogli się uczyć, zmieniać, pracować nad sobą. I niektórzy zapewne tak robili. Inni jednak nie. Być może nie wiedzieli jak lub, że w ogóle można inaczej. Teraz to już nie ma znaczenia.
Zaraz, zaraz, być może ktoś powie – Jak to, prawda nie ma znaczenia?
W tym kontekście NIE. W tym kontekście najważniejsza jest nasza subiektywna prawda, i to taka, która jest dla nas ekologiczna. Która pomaga nam być szczęśliwszymi.
Jeśli wierzymy, że rodzice nie chcieli świadomie nas skrzywdzić[1], a po prostu dawali nam to, co mieli, czasem niewiele, czasem wręcz nic, to będzie nam łatwiej im wybaczyć i ich kochać.
A my bardzo tej miłości potrzebujemy. I tego wybaczenia także.
Dopiero na tej podstawie możemy budować własne zdrowe relacje miłosne i rodzinne.
Bliski Ci jest ten temat?
W takim razie wpadnij do nas na coaching. Jednym z pierwszych ćwiczeń jakie wykonamy, będzie Posag Relacji gdzie będziesz mogła / mógł zmierzyć się zwycięsko ze swoją przeszłością.
Gorąco zapraszam,
[1] Tak, oczywiście są na świecie rodzice którzy chcą i świadomie krzywdzą swoje dzieci. Póki co, niestety nie przepisu który zabroniłby psychopatom mieć dzieci. Ogromna szkoda. Te dzieci także maja szanse na zmianę ale raczej będzie to możliwe dzięki psychoterapii. My na naszym blogu i podczas naszej pracy zajmujemy się metodami coachingowymi które doskonale sprawdzają się w przypadku wielu dzieci skrzywdzonych nieumyślnie.