Styczeń.
Środek tygodnia.
Godzina dziesiąta rano.
Warszawa.
Zimno.
Bardzo zimno.
Sieciowa kawiarnia o wielkomiejskim „sznycie” i odniesieniami do eco i natural. Para Mieszana, omawia na piętrze, plan ekspansji szkoleniowo-medialnej. Tematy, wnioski, pomysły i dygresje, zapełniają kolejne strony kalendarzy i notatników.
Przy sąsiednich stolikach, zaczynają pojawiać się kolejni klienci, którym łyk kawy i kęs ciepłej lub słodkiej przekąski, umili codzienną bieganinę.
Najczęściej pojedyncze osoby, czasem jakaś para. Pary w różnym przedziale wieku – pojedyncze osoby, najczęściej w okolicach i powyżej trzydziestych urodzin, jeśli po samym wyglądzie i zachowaniu można cokolwiek wnioskować.
Pojedyncze osoby, to prawie wyłącznie kobiety.
Jedne pośpiesznie uważając by nie nabawić się oparzenia, inne spokojnie celebrują kolejny łyk, jeszcze inne niecierpliwie spoglądają na zegarek w swoim smartfonie.
…
Spotkanie dobiegło końca. Plan ustalony – zadania podzielone, literatura rozpisana, pomysły zanotowane i przeznaczone do uściślenia.
Uścisk, buziak i w drogę.
Klawiatury i ekrany naszych telefonów rozgrzewają się jednak do czerwoności, kiedy w spokojnym czasie wieczorem, dzielimy się identycznym, jak się okazuje spostrzeżeniem z kawiarni.
Dygresja sprowokowana jakąś niecierpliwą myślą, porusza temat przedsiębiorczości i sukcesu kobiet.
Szybkie przeszukanie w pamięci, listy znajomych „Kobiet Sukcesu” lub takich które mocno walczą o swoja pozycję w życiu.
Hm.
Większość jest sama, lub zakończyła niedawno związki. Niektóre są singielkami (bardzo modne i poprawne słowo) bez zobowiązań, inne wychowują dzieci, lub opiekują się rodzicami.
A skoro związkami, relacjami i komunikacją się zajmujemy – nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zadali sobie pytania :
Co sprawia że tyle atrakcyjnych, wykształconych i zaradnych, oraz inteligentnych kobiet w kwiecie wieku, jest samych?
W czym tkwi przyczyna, braku płaszczyzny porozumienia – bo przecież tak jak znamy wyjątkowe kobiety w przytaczanym wcześniej wieku, to znamy też nie mało mężczyzn którzy dopiero po trzydziestce zaczynają przejawiać zainteresowanie szeroko pojętą stabilizacją.
A może – prowokacyjnie – kto odpowiada za to że te dwie płcie, po przekroczeniu pewnej „daty przydatności do spożycia” mijają się, jakby więcej je antagonizowało niż łączyło.
Pytając znajomych, usłyszeliśmy zróżnicowane opinie – każda jednak zakotwiczona była w osobistym doświadczeniu.
Jedni głosili tezę, iż mężczyźni są niedojrzali i dlatego nie potrafią docenić kobiet, które generalnie lepiej radzą sobie w naszych czasach, tak pod względem zawodowym jak i relacji towarzyskich* Poprzeczka postawiona jest wysoko, bo kobiety z naturalnych powodów, pragną mieć partnera a nie kolejne (lub pierwsze) dziecko.
Pojawiły się też głosy, że kobiety same sobie taki los zgotowały. Pułap wymagań, stawiają zbyt wysoko, nie biorąc pod uwagę że z wiekiem mężczyźnie trudno się zmienić i naginać, bo on również ma swój bagaż doświadczeń i nawyków, a oczekuje się od niego wszechstronności jak od R2D2*. Plus, gotowości do rozmowy o uczuciach i emocjach.
A że w dyskusji różne głosy się pojawiły, to i takie zdanie wygłoszone zostało, iż „kobiety jako istoty do cna praktyczne, w dużej mierze (poza chlubnymi wyjątkami) szukają głównie kogoś, kto ma dużo pieniędzy do wydania. Kobieta partner, kobieta towarzyszka życia to zabytki minionej epoki, obecnie dziewczyny najchętniej i o zgrozo, same ustawiają się w roli kosztownej zabawki.”
Z drugiej strony nie obyło się bez spostrzeżeń, „że mężczyźni po 30 wolą młodsze bo wymaga to od nich mniej wysiłku intelektualnego, młodsze laski szybciej zaspokoją ego, bo im imponuje wszystko (oczywiście na podium jest wszystko co związane z pieniędzmi i statusem), a kobiecie w okolicach trzydziestki tak łatwo zaimponować już nie jest.”
Faktem jest, że coraz więcej samodzielnych kobiet, kroczy przez życie bez partnera. Czasem decydując się na brak jakiegokolwiek stałego związku, a innym razem, kończąc „nieperspektywiczny” lub „jałowy” związek.
Macie jakiś pomysł na to jak te dwa unikające się plemiona, nakłonić do siebie a przynajmniej, na jakim polu mogą zacząć, kontaktować sicze sobą i poznawać się nawzajem?
Podzielcie się z nami swoim przemyśleniami, a może wspólnie znajdziemy sposób, by w kawiarniach większość stanowiły pary … w każdym wieku.
Łukasz Kowalski
*R2D2 – nazwa astrodroida z sagi Gwiezdnych Wojen, który pojawia się w każdym epizodzie i doprawdy, niewiele jest kwestii z którymi sobie nie radzi.
Hmm, mnie się pojawiła myśl o warsztatach rozwojowych i coachingu dla mężczyzn. W większości propozycje na rynku dotyczą kobiet – i ja to rozumiem. Kobiety statystycznie rzecz ujmując częściej z takich usług korzystają i mają chęci do rozwoju, pracy nad sobą. Są więc łatwiejszymi potencjalnymi klientkami. Ale co z tego, że kobiety się edukują, starają, pracują nad zmianami schematów i szukają rozwiązań? Do tanga trzeba dwojga… Tylko jak nakłonić panów do pracy nad sobą? 🙁
Może skutecznym sposobem namówienia mężczyzn, aby chcieli … popracować, nad … no własnie – nad sobą?
Czy bardziej nad stosownymi narzędziami komunikacyjnymi. Nie tylko zorientowanymi na zewnątrz, lecz pozwalającymi spojrzeć na siebie, również z innej perspektywy.
Zdecydowanie, klientki to spory i atrakcyjny "target" wszelkich działań szkoleniowych.
Aczkolwiek, skoro mężczyźni przejmują, tak wiele cech kobiecego zachowania i często są konfrontowani z korzyściami jakie przynosi, np. bardziej miękki (skoncentrowany na relacjach) styl zarządzania, to może przekona ich do tego zbiór korzyści jakie mogą wynieść, z tego typu szkoleń.
Dla nich, dla otoczenia, dla miejsca pracy itd.
Mnie to sie wydaje że to w naturze męzczyzn leży, aby wymieniać na nowszy model. To jest świństwo i trzeba ich edukować pod tym kontekstem, ale biologie ciężko przeskoczyć. Ja bym swojego tak nie puśćiła łatwo i chyba on też nie pójdzie
wydają mi się sensownymi warsztaty coachingowe damsko-męskie, żeby poznać opinie i usłyszeć odpowiedzi na takie same pytania od obu płci,
wtedy, analizując i przemyślając, można dojść do wniosku, w jaki sposób łączyć tych, którzy są niby stworzeni dla siebie, ale jednocześnie tacy różni
metoda stara jak świat), ale wg mnie skuteczna