Półki mojego domowego azylu, uginają się wręcz pod ciężarem najprzeróżniejszych rzeczy.

Zaraz po napisaniu tego zdania, obróciłem głowę w lewo i spojrzałem na półki raz jeszcze.
Kosze z ceramiką średniowieczną i drewniane naczynia, notatki, czasopisma, gazety, skoroszyty, segregatory, komiksy, gry planszowe, skrzynki z drobiazgami do rekonstrukcji, wizytówki od osób które spotykam, kalendarze, notatniki, organizery, dyplomy, plakaty, płyty z muzyką, oraz sporo płyt DVD.
No i książki.
Dużo książek.
Więcej niż mam czas czytać.
Kolorowe grzbiety i wzory na okładkach stworzyły przez ostatnie lata, bardzo malowniczą mozaikę, która wciąż się zmienia, gdy kolejne tytuły pojawiają się w kolekcji.

Jednym z takich tytułów, który pojawił się w sposób nie do końca planowany, była książka „Matka, Polka, Feministka” Joanny Mielewczyk, która po serii audycji w Radiowej Trójce, postanowiła część wywiadów przelać na papier.

Przyznaję – kiedy audycja była nadawana, ani nie słyszałem o niej, ani tym bardziej nie trafiłem na urywek nawet, któregokolwiek odcinka.

Przypadkowy konkurs na Faceboku i równie niespodziewana wygrana, dały mi jednak szanse, by naprawić wcześniejsze niedopatrzenie.

Czy było warto?

Powiem tak ….

Cała książka to zbiór historii osób które odwiedziły prowadzącą audycje na antenie radia, lecz książka poszerza te opowieści o to, co działo się wcześniej, oraz później i równolegle do samego nagrania. Niektóre są zaskakujące, jak ta o parze która się rozstała kiedy ich miłość wypaliła się przez lata, a my zastanawiamy się jako czytelnicy czy kiedykolwiek istniała, bo mogła być tylko pięknym zauroczeniem. A potem jest drugi związek i kobieta, która daje ciepło i spokój oraz szacunek. Która zostaje opiekunką i rodzicem dla dwóch dorastających chłopców, którzy doświadczyli rozwodu rodziców. I tylko niektórych może zaskoczyć, że ta nowa kobieta tworzy nowy piękny związek z matką chłopców, a nie z ojcem.
Nie to jest jednak najbardziej zaskakujące.
Porusza opis relacji i szacunku. Porusza normalność i proza życia, dwójki kochających się osób.
Porusza to, że kończąc coś, można nie spalić za sobą mostów i pozostać w dobrych relacjach.

Inne historie osób które odwiedziły audycje, są nie mniej mocne.
Starania o dziecko i walka z brakiem skuteczności w tych staraniach. Walka o swoje zdanie w obliczu otoczenia które „Wie Lepiej”.
Porody tak wczesne, że z medycznego punktu widzenia przeżycie dziecka i prawidłowy rozwój jest niczym innym, jak cudem w czystej postaci.
Brak męża, lub żony – samotne rodzicielstwo.
Brak środków do życia i zawirowania w życiu osobistym, którymi można by obdzielić kilka osób.

W pamięci utkwiła mi…

W pamięci utkwiła mi historia Tomka i jego syna Tymona.
Dlaczego?
Bo jest opisem tego, co dotyka wiele matek po porodzie, co jest naturalne dla kobiet, które tytanicznym wysiłkiem wydały na świat nowe życie, wzrastające pod ich sercem.
Nie depresja. Nic z tych rzeczy. Jednak dojmujące poczucie bezsilności i podporządkowania absolutnie każdej sfery życia, kiedy dotychczas było się strona aktywną, a nierzadko kreującą rzeczywistość – może pozbawić sił również mężczyzn.
Tu bez patosu, usprawiedliwień czy heroizmu.
Prosto i konkretnie padają takie słowa, jak „Nie dałem wsparcia (w tym czasie) żonie”, oraz „to mnie obezwładniło”.
Kiedy mężczyzna pisze, że po urodzeniu dziecka oczywiście się cieszył, bo w końcu bardzo tego chciał, jednak traktował dziecko przedmiotowo (trzeba nakarmić, poklepać, ponosić przewinąć, ubrać itd.), to warto się zastanowić na ile jest to przypadek odosobniony, a na ile liczną grupę młodych ojców on reprezentuje?
Padają też słowa o relacjach z rodzicami – szczególnie z matką. O tym, że należy wspierać żonę. Że własna matka powinna być na dalszym planie, przynajmniej jeśli chodzi o decyzje dotyczące naszej relacji małżeńskiej.

Para Mieszana Matka, Polka, Feministka Recenzja

Czytałem tę historię kilka razy.
Nie dlatego że moje życie jest odbiciem losu Tomasza. Jego szczere wyznanie, było i jest dla mnie, czymś tak mocnym i odważnym, że bardzo długo się zastanawiałem czy byłbym gotów publicznie przyznać się do tak wielkiej słabości i popełnionych błędów.

Nie wiem.
Chcę wierzyć, że tak.

Tak samo jak bohaterowie większości historii, do swych działań i starań dokładam również spory zapas wiary, bo wiele z tego co robię, w wierze i nadziei właśnie ma swój początek.

Nie chcę wam opisywać wszystkich wywiadów i związanych z nimi bohaterów i ich losów, jednak jeśli macie chęć przeczytać o tym, jak wyglądają związki, rodzicielstwo, partnerstwo, kryzysy, starania i przeszkody, oraz dowiedzieć się jak z wyzwaniami i przeciwnościami poradzili sobie ludzie tak podobni często do was, to warto sięgnąć po „Matkę, Polkę, Feministkę, bo chociaż tytuł może być dla niektórych mało przekonujący, to zawartość wszystkich stron, nie tylko was wciągnie do lektury, lecz przekona że warto polecić tę książkę innych.

Miłego czytania.

 

Łukasz Kowalski

 

 

 

Łukasz Kowalski

 

 

—————————-

Joanna Mielewczyk – „Matka, Polka, Feministka” – Wydawnictwo CZWARTA STRONA , Wydanie I, 2017 rok, Poznań.
ISBN 978-83-7976-526-3.